Tygodnik Narzeczonej #11

Takiego obrotu sprawy się nie spodziewałam, jednak czuję się absolutnie szczęśliwa i bardzo podekscytowana.

Czym?

Tym, że 14 sierpnia, czyli za dokładnie 12 tygodni wychodzę za mąż za mojego Ukochanego Programistę, najwspanialszego człowieka jakiego mogłam sobie wymarzyć przy moim boku.

Dlaczego tak szybko?

Prawda jest taka, że trochę skichaliśmy. Założyliśmy, że skoro nie robimy wesela, to nie trzeba się specjalnie szybko zastanawiać nad datą. Kiedy się jednak ogarnęliśmy że trzeba coś ustalić, okazało się że w terminach na które mieliśmy oko, albo wypadały inne ważne uroczystości rodzinne, albo naszym rodzinom ten termin nie pasował. Chcieliśmy się pobrać jeszcze w tym roku, a zimowy ślub nigdy nie był moim marzeniem więc ostatecznie stanęło na 14 sierpnia.

I co teraz?

Ostateczną datę ustaliśmy 7 maja, a ponieważ sporo ślubnych formalności trzeba załatwić około 3 miesiące przed ślubem pozostał nam równo tydzień 🙂

Jak zorganizować ślub w tydzień?

Niedziela: Ustalamy datę, wybieramy kościół, telefoniczne zaklepujemy termin u proboszcza, prosimy zaprzyjaźnionego księdza o odprawienie Ślubnej Mszy Świętej, poszukujemy miejsca na obiad, dzwonimy, ogarniamy ogólną wizję

Poniedziałek: Ostatecznie wybieramy miejsce na obiad, zamawiamy zaproszenia.

Wtorek: Umawiamy się do Proboszcza z mojej parafii na spisanie licencji, idziemy do urzędu po papierek potwierdzający brak przeszkód do zawarcia związku małżeńskiego. Wbrew krążącym po sieci przerażającym historiom, całą biurokracje udaje się nam załatwić w pół godziny. Łał, pobieramy się i ja mam to na piśmie 🙂 Popołudniu zatwierdzamy wzory zaproszeń i przekazujemy zaproszenie do realizacji.

Czwartek: Już są, nasze świeżutkie zaproszenia 🙂 Śliczne ❤

Piątek: Umawiamy się na wielkie Tournee po Rodzinie

Sobota: Rano jesteśmy u księdza, w bardzo miłej atmosferze zaczynamy spisywać licencje, niestety nie możemy skończyć, ponieważ ku temu konieczne jest zaświadczenie o wywieszeniu zapowiedzi i udział w warsztatach komunikacji które mamy 10 czerwca. Nie mniej jednak dostajemy papierek, o który prosił ksiądz z parafii w której bierzemy ślub.

Wyruszamy w drogę 🙂 Najpierw odwiedzamy księdza Proboszcza, który znów, bez żadnych problemów zapisuje nas do Księgi i omawia z nami szczegóły. Następnie mamy spotkanie z właścicielką sali w której będziemy mieli obiad poślubny 🙂 Wszystko przebiegło w miarę gładko, choć wygląda na to że nie jestem najlepsza w załatwieniu tego typu spraw. Umawiamy się także na kolejne spotkanie aby dograć szczegóły.

Potem rozpoczęliśmy odwiedzanie rodziny, w celu zaproszenia ich na nasze święto. Był to naprawdę przemiły dzień 🙂 Jestem bardzo zadowolona, że lepiej poznałam rodzinę mojego ukochanego i że okazali się być tacy mili 🙂 Czuliśmy się ugoszczeniu po królewsku, i naprawdę świetnie się bawiłam. To bardzo fajne doświadczenie, porozmawiać z taką ilością ludzi w ciągu jednego dnia zwiedzając przy tym kawałek świata 🙂

Niedziela: Kontynuowaliśmy zapraszanie, tym razem równie miło, ale w obrębie mojej rodziny. Skoczyliśmy jeszcze do rodzinnego miasta Ukochanego, aby wręczyć zaproszenie Rodzicom, oraz przekazać kartkę na zapowiedzi. Wróciliśmy do Krakowa, kończąc rundkę na kolacji u moich Rodziców.

Co o tym myślę?

Myślę, że cieszę się że udało się nam tak szybko zorganizować. Nie było wielkiej spiny ani długiego stresu. Obawiam się że rozdrabnianie się i planowanie tej Uroczystości przez pół roku byłoby dla mnie dużo bardziej wykańczające. Wiem, że niektórzy się tym ekscytują, ale dla mnie takie sprawy organizacyjne są dosyć żmudne, tym bardziej że nie przywiązuję wielkiej wagi do szczegółów i to czy będę mieć na zaproszeniach takie kwiatki czy inne nie ma dla mnie żadnego znaczenia. Ogólnie cała strona dekoracyjno-organizacyjna jest dla mnie nie tak ważna żeby bardzo się tym przejmować. Chciałabym żeby rodzina poczuła się dobrze ugoszczona, Msza była wzruszająca i piękna, przysięga mówiona z pamięci, oraz żeby rodzina licznie się stawiła i modliła się z nami i za nas 🙂 Reszta to sprawa drugorzędna i cieszę się że mam organizację już za sobą.

Co jeszcze przed nami?

Przede wszystkim zaproszenie pozostałych gości, wybór ślubnych czytań, dogranie szczegółów w Kościele i w restauracji, zamówienie obrączek oraz kupno koszuli i krawata dla Ukochanego.

Co teraz?

Względnie spokojne Narzeczeństwo przeplatane sesyjną batalią w moim wykonaniu 🙂 w porównaniu ze zdaniem roku organizacja ślubu to pikuś !

 

Jestem bardzo ciekawa, jak u Was przebiega, lub przebiegła organizacja tego wyjątkowego dnia. Koniecznie dajcie mi znać 🙂

3 myśli w temacie “Tygodnik Narzeczonej #11

  1. My również nie robiliśmy wesela tylko zaprosiliśmy bliskich na obiad, w związku z czym organizacja całego wydarzenia też zajęła nam tylko kilka dni 😉 Lubię załatwiać sprawy szybko i podejrzewam, że organizacja ślubu na kilkanaście miesięcy wcześniej przysporzyłaby mi tylko wiele stresu.

    Polubienie

Dodaj komentarz